poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Gzinianka

23 kwietnia 2016 r. udaliśmy się do Gospodarstwa Agroturystycznego "Gzinianka" w Gzinie, które prowadzi małżeństwo PP. Irena i Jerzy T. To piękne i urokliwe miejsce. To nasza druga wizyta. Pierwsza była w 2008 roku. Przemili gospodarze obejrzeli w naszej kronice zdjęcia, foldery oraz wizytówki, które wówczas otrzymaliśmy. Zmieniło się co nieco. Gospodarstwo uległo modernizacji i rozbudowało się. Serca gospodarzy takie same. Oni gościnni, serdeczni, życzliwi, uśmiechnięci. Pracy moc, tym bardziej, że Pan Jerzy dziś ma imieniny. To nie przeszkodziło w jakże rodzinnej atmosferze. W Gospodarstwie, po gościnnym przywitaniu z właścicielami, maskotką (ludzkich rozmiarów) - Teodorem, obejrzeliśmy teatrzyk. Były pokazy umiejętności teatralnych z lalkami i pacynkami, naszych podopiecznych, piosenki, wiersze, animacje. Pobawiliśmy się dużymi bańkami mydlanymi. Połowiliśmy drewniane ryby, porzucaliśmy piłeczkami, pożonglowaliśmy piłeczkami i chustami. Były zabawy w kręgu, zwiedzanie mini zoo, dokarmianie marchwią konika pony (kucyka). Wielkie wrażenie na nas zrobiły pawie i bażanty królewskie. Owieczki i barany też dopominały się o szczyptę marchewki, którą lubią, a jakże.... też dostały.Przyszedł czas na poczęstunek - wykwintne ciasto drożdżowe na brodach pozostało do powrotu, takie pyszne było, razem z kompotem. Zabawa integracyjna trwała nadal, a po niej zaproszenie na kiełbaski z grila. Smaczne, jak w Janiej Górze. Przeszliśmy do "kręciołów", to labitynt z witek wierzbowych, które utworzyły tunel,który z czasem zazieleni się. Część grupy w tym czasie ubijała masło w kierzance. Szło jak po grudzie, ale mistrz, Pan Jerzy znalazł sposób i już było gładko. Masełko pycha ze świeżą bułeczką. No, ale niespodzianek nie koniec. Zaproszono grupę pod namiot, a tam parowała zupa z warzywami, zabielana, cudowna, z makaronem. Dopełnieniem wizyty były ruskie pierogi z cebulką i ze skwareczkami. Nie spodziewaliśmy się takich gościn, ani tu w Gziniance, ani w Janiej Górze. Mamy szczęście do ludzi. Tak wielu znamy kochanych, serdecznych, empatycznych i wręcz bezinteresownych ludzi - wystarczy powymieniać - Pan dr Andrzej L, Pan Sławomir P.z małżonką i Przyjaciółmi, Pan Tadeusz W., Pan Roman G. z siostrą dr Krystyną G-Cz. oraz Przyjaciółmi, Pani Danuta M. ze Stowarzyszeniem Jania Góra, Pani Paulina S. z Panią Katarzyną K. i "Złotymi Łanami, Pani Anna J. z córką Natalią, Pan Tomasz Sz. z Panią Anną S.,Pan Komandor Antoni B.,Pan Kapitan Bronisław R., Pani Ewa S., Pani Hanna J., Pan Marcin B. z żoną Sylwią, Pani Mariola P., ks. Tomasz C., Pani Agnieszka R., Pani Karolina O., Pani Monika G.,Pani Genowefa R., i wielu, wielu tu nie wymienionych, ale jak cennych, dla nas, dla naszych członków, którzy mają serce na dłoni i dużo więcej serca w dłoniach. Oni rozumieją, że pomagać innym, to wielka, dobra cecha, którą ma człowiek wrażliwy, człowiek, który bardzo kocha ludzi i z nimi się utożsamia. Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna, bo dobrych ludzi poznaje się po uczynkach. Czyńcie nadal dobro. Jesteście kochani, a "Dzielni...." pamiętają najdrobniejszy gest, każdy ukłon, każde pochylenie....... 17 lat działamy i ludzi prostego, uczynnego serca moglibyśmy mnożyć, wyliczać w nieskończoność. Ukłon należy się też niektórym członkom, którzy pracę na rzecz swojej organizacji traktują jak misję, zaszczytny obowiązek i z pomocą są w pierwszym szeregu. Jak nie kochać ludzi czynu.....obojętnie na jakim "froncie"... 













































"Złote Łany"

Dnia 16 kwietnia 2016 r. zawitał do nas dziecięcy zespół "Złote Łany". Wniósł wiele radości i piękna w nasze serca. Małe dzieci w przepięknych, regionalnych strojach tańczyły i śpiewały. Przygrywała kapela. Nogi same "rwały" się do tańca. Wierzymy, że to nie ostatni raz odbyło się takie integracyjne spotkanie. Prowadząca zespół Pani Paulina S. to bardzo kreatywna, miła i uśmiechnięta osoba. Ma wrażliwe, radosne, empatyczne i życzliwe podejście do ludzi. Dzieci uwielbiają swoją Panią Paulinę. Nasi członkowie "Dzielnych...." długo oklaskiwali występ małych artystów. Uśmiechy nie znikały z twarzy małych i większych. Dla takich chwil warto żyć. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie Pani Katarzyna K. Jej wielka serdeczność, zrozumienie potrzeb może słabszych, a może dających power, przyczyniła się do umilenia czasu, spotkania, wspólnego przebywania. W zespole jest kilka znajomych osób - córka Kasi - Julianka, syn Marcina K.- Sebastian, kuzynki Marcina K. - córka Anastazja. To miłe i budujące, że gdzie obejrzysz się, tam dobry znajomy, a może nawet przyjaciel. Podziękowaliśmy artystom słodkościami, a Pani Paulina otrzymała dyplom z cieplutkimi słowami, które Ją rozczuliły. Serdecznie dziękujemy też rodzicom, którzy swoje pociechy tak licznie przyprowadzili do nas. Do następnego spotkania kochani.